Bóg przychodzi w drugim człowieku

by - 22:17



Macie tak czasami, że chcecie przeżyć coś głębiej, pełniej, mocniej, prawdziwiej? Ja, tak. Zaczęłam się w tym roku mocniej zastanawiać nad sensem Wielkiego Postu. Byłam dzisiaj na Mszy Świętej... 
i trafiłam na taką skierowaną do dzieci. Ucieszyłam się ogromnie, bo właśnie na takiej Mszy czuję, że zaczynam wszystko lepiej rozumieć. Ksiądz mówi do dzieci prostym językiem. Bez patosu. Przedstawia czas Wielkiego Postu, jako czas pracy nad sobą. Żeby osiągnąć zwycięstwo-sportowcy ćwiczą, starają się, trenują. I my też, by coś wygrać, musimy trenować. Ćwiczenia w byciu człowiekiem.

Czasem czuję się jak takie dziecko. Gdzieś pewne prawdy, o których uczyłam się na religii, które praktykowałam, zakurzyły się jak nieużywana książka na szafie. Czas zatem lekturę z szafy zdjąć i porządnie ją odkurzyć.

Długo nie musiałam czekać. Bóg lubi teorię przenosić na pole praktyki.

Niby przypadkowo pozwala spotkać starą znajomą. Po chwili rozmowy, okazuje się, że jest na poważnym życiowym zakręcie i nie ma z kim tego przegadać. Sprawia, że mogę się wykazać. Albo pobieżnie wysłucham, albo poświęcę swój czas, uwagę i choć trochę pomogę. Cudowne uczucie, kiedy po rozmowie osoba odchodzi z uśmiechem i mniejszym niepokojem.

Przechodzę parę kroków. Kolejna okazja do "trenowania sumienia". Podchodzi bezdomny. Cuchnie. Wewnętrzna walka i strach. Czy uciekać, czy wysłuchać? Wysłuchuję. Prosi o jedzenie. Nie chcę dawać pieniędzy, bo nie wiem na co wyda, a samej mi się nie przelewa. Pytam czy podejdzie ze mną do sklepu. Tak, bo bardzo chce jeść. Po drodze wywiązuje się rozmowa. Ojciec policjant- nie żyje, matka, która była dla mężczyzny ważna- umarła, jest sam. Jakie to okropne! Jest sam! Kuśtyka. Okazuje się, że miał wypadek. Idziemy dalej. Mija nas młode małżeństwo z dzieckiem. Przygląda się nam i uśmiecha pod nosem. Nie wiem co tak naprawdę myślą. Mi nie jest do śmiechu. Idę obok człowieka, który (czy z własnej czy nie z własnej winy) nie ma domu, rodziny,"jest sam". Śmierdzi i mówi, że chciałby się umyć. Niestety nie mam tyle odwagi, by zaproponować Mu żeby wykąpał się u mnie w domu. Strach i to, że nie mieszkam sama i nie mogę na domowników stawiać przed faktem dokonanym. Nic o tym człowieku nie wiem. Wchodzę do sklepu i walczę ze sobą. Czy kupić bułkę i parę plasterków najzwyklejszej szynki? Nie! To też człowiek i ma swoją godność. Przecież Pan mówił "Proście, a będzie Wam dane". Ja nie chciałabym dostać najgorszego jedzenia. Znalazłam lepsze jakościowo produkty żeby zjadł choć w niedzielę coś konkretniejszego. Był tak zszokowany ilością, tak wdzięczny, że aż było mi głupio. Warto było poświęcić te kilkanaście złotych żeby zobaczyć taką prawdziwą radość na czyjejś twarzy.

Pomyślałam. Często narzekam, że z kasą nie jest najlepiej, że czasem ciężko,że nie na każdy produkt w supermarkecie mogę sobie pozwolić. A tu spotykam kogoś, kto nie ma nic. Nie ma gdzie spać, nie ma co jeść i to jest dopiero dramat.

Ale dało mi to do myślenia jeszcze bardziej. W Piśmie Świętym odczytałam ostatnio słowa  Ewangelii według Świętego Mateusza

Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi.

Faktycznie. Człowiek ten, nie ma pozornie nic. A Pan działa przez ludzi i dba o Niego.

I jeszcze jedno. Wspomniałam o Kościele. Żeby tam spróbował znaleźć pomoc. Żeby poprosił o jedzenie. Jest Caritas, są noclegownie, przytułki. A On zdjął z głowy czapkę i powiedział, że może gdyby się pomodlił o zmianę życia to jego los by się odmienił. Zignorował to, co mówiłam o pomocy materialnej instytucji kościelnych. Powiedział o modlitwie jako środku do zmiany życia.

Miałam o tym nie pisać, bo to nie ma być reklama tego jaka jestem cudowna i wspaniała. Długo myślałam czy napisać o tym doświadczeniu, czy nie. Nie chcę być obłudna i robić czegoś dla poklasku. 

Stwierdziłam, że i tak prawie nikt tego bloga nie czyta, więc sławna się od tego nie stanę :P a napiszę o tym doświadczeniu w kontekście tego, że jeżeli chcemy Wielki Post przeżyć głębiej, to TATA da nam sposobność do tego, żeby tak właśnie się stało.

Bóg przychodzi do nas w drugim człowieku, a i my czasami jesteśmy "drugim człowiekiem" :) 

You May Also Like

0 komentarze

Instagram